Forum Horrormania Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Filmowe dyskusje   ~   Nightmare City, reż. Umberto Lenzi, 1980
critters
PostWysłany: Nie 13:58, 28 Gru 2008 


Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Crystal Lake


Macki zwano potocznie blak kokami Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cement
PostWysłany: Nie 16:06, 28 Gru 2008 
Redaktor

Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 988
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Bielsko-Biała


critters napisał:

Po pierwsze - nie do końca wyłącznie kwestie filmowe bo Texanska jest przecież oparta luzno bo luzno, ale na historii kilku kanibali w Stanach Zjednoczonych. A to również jest szeroki temat, nie tylko filmowy i o wiele bardziej aktualny niż Afrykanskie umba makumba.

No ale nasza dyskusji na temat TCM dotyczyła przynależności tego filmu do survivali lub slasherów, więc inspiracje historią Eda Geina nie mają tutaj nic do rzeczy.
critters napisał:

Co się tyczy zombie movie - ja nie chcę i nie zamierzam patrzeć na ten podgatunek pod innym kątem niż filmowy z prostej przyczyny. Filmów podobnych do prawdziwych obrzędów i związanych z historią zombies jest na lekarstwo. Tak jak napisałem, od tego się w kinie zaczęło, ale trend na 'historyczne zombies' szybko upadł i od obrazu Romero zaczęła się nowa era tych kreatur ('Plague of the Zombies' to jednak co innego, żywe trupy o ile dobrze pamiętam tylko duszą swe ofiary, nie ma, więc pożerania ludzkiego mięsa, które przecież w dużym stopniu określa nowy wizerunek zombie)
By dyskutować o zombie, wcale nie trzeba pisać również o historycznych przekazach, można się odnieść wyłącznie o kinematografię i to właśnie czynię.

No i to jest ta różnica - patrzysz na zombie tylko pod kątem filmowym. Takie spojrzenie jest oczywiście zupełnie zrozumiałe, gdyż wykształciły się pewne kanony podgatunkowe, i nie neguję go, ale stawia ono filmowe definicje pojęcia zombie na równi z historycznymi, gdyż - jak sam przyznałeś - historię tu odrzucasz. Do tego momentu wszystko OK, ale gdy teraz na podstawie samego filmu, bez oparcia o historię tworzymy definicję zombie która ma funkcjonować na równych prawach z historyczną to już dla mnie problematyczne. Tak samo jak nikt nie pisze nowej mitologii na podstawie filmów opartych na mitach greckich ani nikt nie tworzy nowych wersji egzotycznych religii na podstawie horrorów Mastertona (które znacznie je spłycają i często dokonują w nich zmian na potrzeby książki), tak nie można tworzyć funkcjonującej NA RÓWNYCH WARUNKACH z historyczną definicji zombie. Filmowa OK, ale nie jest ona wiążąca dla pojęcia zombie ogółem, gdyż to zostało zdefiniowane przez historię - a skoro nie jest wiążąca, trudno na jej podstawie narzucać reżyserowi co jest zombie a co nie. Takie jest moje zdanie, po prostu uważam historię za NADRZĘDNĄ nad filmową fikcją.

critters napisał:

Nie kwestia podejścia, tylko fakt. Wizerunek zombie w KINEMATOGRAFII zmieniał się przez lata, uwspółcześniał. Dziś dzień czesto nie są to już tylko powłóczące nogami ghoule. Mnie się wcale obecne modernizacje i rozszerzanie definicji nie podoba bo wiele cech zombie jak mówienie, czy nawet to bieganie uważam za bezsensowne i niepotrzebne, ale nic na to nie poradzę, że wygląda to jak wygląda.

Patrząc tylko pod kątem kinematografii - oczywiście tak Wink Ale ewoluowała filmowa fikcja, a nie prawdziwy wizerunek zombie.

critters napisał:

Wizja Romero i innych reżyserów to wizja filmowa, fikcyjna i dlatego też moim zdaniem nie można jej porównywać z kwestią kulturową i historyczną bo to absurd. Czy lepsza? Dla fanów horroru napewno tak bo jednak takie zombie jakie mamy w kinie dostarczają nam znacznie więcej rozrywki i grozy aniżeli te z Afrykanskich wierzeń, które w dzisiejszych czasach raczej nie miałyby szansy się sprawdzić. Mogłyby być ciekawym urozmaiceniem jak wspomniane 'Wąż i Tęcza', ale gdyby ciągle trzymać się kurczowo ram historii, szybko zrobiłoby się to nudne, szczególnie dla przeciętnego odbiorcy.

"nie można porównywać wizji fikcyjnej z historyczną" - wcale nie chcę tego robić, bo w gruncie rzeczy masz rację, a pragnę jedynie podkreślić nadrzędność historycznej definicji nad filmową i wynikający z niej fakt, iż filmowa nie jest wiążąca.
Nie postuluję też kurczowego trzymania się historii, bo to spóźnione o 4 dekady, a powstałe w ich trakcie zombie movies są jednymi z najznakomitszych dokonań kina grozy. Podkreślam tylko - raz jeszcze - fakt, iż są to tylko koncepcje pojęcia zombie nie mogące być uznane za wiążące, bo wypaczają historyczne znaczenie słowa zombie, i nie o porównanie historii z filmem, lecz o tą nadrzędność (tak jak wspomniane mity greckie zawsze będą nadrzędne nad współczesnymi wizjami rezyserów) chodzi.

critters napisał:

Daruj, ale nie gustuję w filmach tego kalibru, więc 'Troi' nie oglądałem. Nie wypowiem się zatem jak to moim zdaniem film ten wygląda i jak się ma do oryginału książkowego, ale pamiętajmy, że mity greckie, to tylko....mity. Krótko mówiąc stek bajeczek napisanych przez nieznanych autorów a bitwa o Troję, choć miejsce miała ze względu na jej odległość czasową pozbawiona jest raczej jakichkolwiek w pełni rzetelnych przekazów historycznych.
'Troja' to jeden film - nie wyznaczył żadnego trendu, to jest pojedyńcza koncepcja reżysera, której nie uda się wygrać z historią, tymbardziej, że z całym szacunkiem dla wierzeń voodoo, ale rytualne obrzędy i zombies to dla większości ludzi kompletnie nieistotne pierdoły w porównaniu do historycznej bitwy jaka ponoć miała miejsce.
Zresztą ciężko mi pisać o filmie, którego nie widziałem, bo z tego co wiem to nie jest inna wersja niż książkowa, tylko poprostu poświęcono za dużo czasu na pewne fikcyjne wątki. Można i tak, ale też nie jest to przecież film dokumentalny ani tak na dobrą sprawę historyczny, tylko czysto rozrywkowy.

Miałem niestety nieprzyjemność oglądać te hollywoodzkie odchody w trakcie podróży autokarem (żebym chociaż Guy'a N. Smitha miał wtedy pod ręką Laughing ), ale nie o poziom filmu tu chodzi. Sytuacja jest bowiem podobna, w obu sytuacjach mamy filmy oparte na historiach, mitach i wierzeniach sprzed stuleci, jednak o ile mitologia grecka zawsze będzie miała nadrzędne znaczenie nad filmową fikcją, o tyle w przypadku zombie ich oryginalny wizerunek został niestety wyparty ze świadomości widzów, co nie usprawiedliwia stawiania fikcyjnego wizerunku zombie na równi z historycznym.
critters napisał:

Jakie korzenie? Korzenie historyczne mają się nijak do kinematografii,

Dokładnie, nijak się mają. Mimo to stawiasz filmową definicję zombie na równi z historyczną, przed czym ja odczuwam wstręt. Kwestia podejścia jak już wspomniałem, po prostu wolisz postrzegać zombiaki w kinie tylko przez pryzmat kinematografii, odcinając je od ich historycznych korzeni. W porządku, jednak nie jest powiedziane iż to jedyna słuszna droga.

critters napisał:

Muszą jeżeli mówimy o kinie. To samo można powiedzieć o Draculi. Przecież Vlad Impaler nie był drakulą a jednak świat filmowy rządzi się swoimi prawami Wink

No i to jest różnica między nami która sprawia, iż dyskusja ta nie doprowadzi raczej do niczego - dla Ciebie te zasady są wiążącymi, dla mnie nie, gdyż stanowią nową, fikcyjną definicję czegoś, co zdefiniowała już historia. Tyle.

critters napisał:

Znaczenie zombie w kwestii historycznej wcale nie uległo zmianie a ja mówie o historii filmowej. Wiele rzeczy zostało zapożyczonych w historii świata i zaadaptowanych na nową modłę. Gdyby skosnoocy nie zachwycili się 'Beast from 20 000 Fathoms' to nie byłoby dziś ikony popkultury - Godzilli, takie przykłady można mnożyć i mnożyć. Definicja historyczna a fikcyjna(filmowa w tym przypadku) to przecież dwie różne rzeczy, więc nie rozumiem, w czym ty masz problem.

W tym, że jako dwie różne rzeczy definicja filmowa i definicja historyczna są stawiane przez Ciebie obok siebie jako równie ważne (zakładam że tak jest, skoro za pomocą definicji filmowej określasz co jest zombie, a co nie). Dla mnie klasyczna i słuszna pozostaje tylko definicja historyczna, a wszelkie filmy to jedynie luźny zbiór koncepcji, które nie są prawdami objawionymi których należy się trzymać. Jak potwierdziłeś wyżej - dla Ciebie są (za co Cię nie krytykuję, po prostu patrzę na sprawę inaczej) i należy się ich trzymać, po prostu wolisz traktować zombie w filmie pod kątem czysto kinematograficznym.

Tak Dux, właśnie "Nightmare City" oglądaliśmy wtedy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cement dnia Nie 16:27, 28 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dux
PostWysłany: Nie 18:05, 28 Gru 2008 
Administrator

Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 1014
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków


To ja nie wdając się w dysputy komentarzem zarzucę... bo choć wolę macki i węgorze wciskające się w różne dziury Laughing to włoszczyznę też trawię. "Nightmare City" to nie poziom Fulciego co prawda i "Beyond'owi" czy "ZFE" do pięt nie dorasta, ale rozrywki dostarcza co niemiara... no bo są żywe trupy, świetna muzyka, wyborne gore (jak dobrze, że gimnazjaliści mi przynajmniej u nic nie powiedzą Laughing )... Ogółem to filmidło na spory plus 4+/6 dam - podeszły mi w szczególności scenki na lotnisku i studio TV. Solidny horror.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dux dnia Nie 18:06, 28 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ślepy51
PostWysłany: Nie 18:48, 28 Gru 2008 


Dołączył: 15 Sty 2007
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Orca


Gor we filmie jest sztucny i słaby, charakteryzacja marna, muzyka nie pasuje do horroru ale do "Nigthmare City" pasuje a cały film to bajka. 1/6 Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
critters
PostWysłany: Pon 19:00, 29 Gru 2008 


Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Crystal Lake


'No ale nasza dyskusji na temat TCM dotyczyła przynależności tego filmu do survivali lub slasherów, więc inspiracje historią Eda Geina nie mają tutaj nic do rzeczy.'

W kontekście tamtej dyskusji oczywiście, że nie, ale w kontekście tej mają, ale to zresztą nieistotne.


'No i to jest ta różnica - patrzysz na zombie tylko pod kątem filmowym.'

Nie i naprawdę nie wiem w jakim języku mam pisać żebyś wreszcie zrozumiał. Na filmowe zombie patrzę pod kontem filmowym i kanonom wyznaczonym przez kino. Historie prawdziwych zombie doskonale znam bo za gówniarza obok dinozaurów właśnie obrzedy voodoo i wszelkie mity karaibskich plemion bardzo mnie interesowały.
Natomiast dla mnie filmowe zombie to coś innego niż historyczne zombie, dlatego też opieram się w przypadku osądów co do żywych trupów na definicji filmowej z bardzo prostej przyczyny - to na niej opiera się większość reżyserów kręcących zombie movies. Co nie znaczy, że stawiam ją wyżej niż definicję historyczną. Nie moge stawiać na równi albo faworyzować fikcji i rzeczywistości przecież to kurewsko niedorzeczne.

'Tak samo jak nikt nie pisze nowej mitologii na podstawie filmów opartych na mitach greckich'

Nie bardzo wiem po co ktoś miałby to pisać? Przecież Mitologia Grecka i rzymska to w zasadzie wyłącznie fikcja i bajeczki o walecznych super herosach i złych potworach. Poza tym chociażby gry rpg i inne podobne przepełnione są swymi własnymi, fikcyjnymi mitologiami.

'tak nie można tworzyć funkcjonującej NA RÓWNYCH WARUNKACH z historyczną definicji zombie.'

A kto mówi, że na równych warunkach? Sam to sobie błędnie wydedukowałeś. Dla mnie to zwyczajnie dwie różne definicje i wiadomo, że prawda jest zawsze nadrzędna dla fikcji, ale filmy takie jak horrory o zombie oceniam wyłacznie na podstawie fikcyjnej definicji zombie, gdyż większosć z nich właśnie na niej się opiera. Film mogę porównywać do definicji historycznej gdy jest to dokument o prawdziwych zombie i voodoo lub pozycja bardzo konkretnie nawiązująca do historii tychże wierzeń. Tylko, że takie rzeczy widać gołym okiem a 'Nightmare City' gołym okiem widać na czym jest wzorowane i jakimi prawami się rządzi, napewno nie prawami autentycznych zombie, dlatego też nie mam powodu by wierzyć w to co mówi Lenzi, tymbardziej, że on tylko film wyrezyserował a scenariusz dostał gotowy, napisany przez 3 różnych autorów a kilka osób związanych z produkcją ma inne poglądy na sam film aniżeli reżyser, dlatego też nie muszę ślepo opierać się na tym co on mówi i w co wierzy, gdyż mam własne oczy i umiem dostrzegać różnice Wink

'Ale ewoluowała filmowa fikcja, a nie prawdziwy wizerunek zombie.'
No, ale o tym przecież cały czas piszę.


'filmowa nie jest wiążąca.'

Jak najbardziej jest wiążąca, to zależy od przypadku. Od tego mamy oczy żeby widzieć, czy jest wiążąca, czy nie. Jeżeli reżyser opiera się na filmowych dokonaniach a nie prawdziwych wierzeniach to chyba wiadomo, że jest wiążąca?

'(tak jak wspomniane mity greckie zawsze będą nadrzędne nad współczesnymi wizjami rezyserów) chodzi.'

Podałes kiepskie porównanie bo akurat wizje reżyserów w kwestii mitów greckich są równie dobre jak oryginały. Jedno i drugie to bajka dla dzieci, nieważne kto ją napisał, ale to bajka a religie voodoo i kwestia ombie to rzeczy przez współczesnych ludzi w dużym stopniu sprawdzone, rzeczywiste a nie baśnie 1001 nocy. Dlatego też takie porównanie uważam za kompletnie nietrafne.

'Mimo to stawiasz filmową definicję zombie na równi z historyczną, przed czym ja odczuwam wstręt.'

Odczuwaj co chcesz, ale najpierw wysil się na zrozumienie tego co pisze bo idzie ci to jak widze cokolwiek opornie. Chyba już kilka razy napisałem, że ja nie stawiam tych definicji na równi bo nie można ich w ogóle porównywać. Prawda historyczna w tym przypadku jest jedna i ona zawsze będzie najistotniejsza, ale jeżeli mówimy o filmach, które opierają się zazwyczaj na definicji fikcyjnej to na jej podstawie oceniam dane filmy. W innej sytuacji chyba trzeba by było obniżac filmom Romero, Fulciego i innych ocenę za sam fakt, że ich zombie nie mają nic wspólnego z historyczną wersją Laughing a to niedorzeczne Laughing


'po prostu wolisz postrzegać zombiaki w kinie tylko przez pryzmat kinematografii, odcinając je od ich historycznych'

Przede wszyskim umiem rozróżniać. Postrzegaż zombie przez pryzmat wyłącznie kina może osoba, która nigdy o prawdziwych nie słyszała. Ja słyszałem i czytałem aż nadto o aspektach historycznych, na długo za nim zacząłem się interesować horrorami o zombie tak na powazniej, dlatego potrafię rozróżnić co jest oparte na oryginalnej definicji a co na filmowej, fikcyjnej. To zwyczajnie widac podczas seansu na ekranie i nie da się temu zaprzeczyć. I to jest jedyna słuszna droga - droga rozróżniania bo z kolei patrzenie na każdy zombie movie pod kątem historycznym byłby debilizmem i Ty też tego nie robisz co widać po wysokich ocenach dla większosci ZM w popełnionych przez ciebie reckach.

'Sytuacja jest bowiem podobna, w obu sytuacjach mamy filmy oparte na historiach, mitach i wierzeniach sprzed stuleci, jednak o ile mitologia grecka zawsze będzie miała nadrzędne znaczenie nad filmową fikcją,'

Sytuacja jest kompletnie odmienna bo wierzenia voodoo i obrzędy oraz ludzie będący w transie to fakty o których napisano niejedną książkę, nakrecono niejeden wiarygodny dokument a mitologia grecka to tylko pierdoły, starodawne bajeczki dla dzieci. Wierzyć można we wszystko, ale by coś było wiarygodne potrzeba jakichkolwiek dowodów. W Mitach greckich czegoś takiego zwyczajnie nie ma, dlatego nie można ich porównywać chociazby do kronik średniowiecznych(a i te bywały często znacznie 'upiekszane')
Dla mnie Mitologia Grecka nie ma żadnego znaczenia nadrzędnego nad filmową fikcją bo ewentualna interpretacja filmowa to bajka na podstawie bajki i nie da się tego zanegować.



'No i to jest różnica między nami która sprawia, iż dyskusja ta nie doprowadzi raczej do niczego -'

Nie pierwszy to raz i nie ostatni. Jak się nie ma argumentów to najlepiej napisać, że każdy i tak zostanie przy swoim zdaniu. Z tym, że pogląd na sprawę mamy dość podobny i dziwię się, że po tylu postach wciąż tego nie zauważyłeś...

' tym, że jako dwie różne rzeczy definicja filmowa i definicja historyczna są stawiane przez Ciebie obok siebie jako równie ważne (zakładam że tak jest,'

Fatalnie źle zakładasz. Nigdy coś co jest fikcją nie będzie ważniejsze od rzeczywistości, to chyba nawet dziecko w przedszkolu wie....

'Dla mnie klasyczna i słuszna pozostaje tylko definicja historyczna, '

To może od razu zmień wszystkim zombie movie ocenę o kilka oczek w dół bo żadne z nich nie ma praktycznie nic wspólnego z definicją historyczną. Coż za niekonsekwencja Laughing
Twoje posty w tej sprawie to takie czcze gadanie niczym wielkiego obrońcy zwierząt, który non stop pałaszuje mięso Wink

'po prostu wolisz traktować zombie w filmie pod kątem czysto kinematograficznym.'

Nie wolę. To nie jest moje widzimisie, tylko fakty. Nie mogę porównywać zombie movies opartych na fikcyjnej definicji do tych historycznych bo musiałbym negować istnienie każdego ZM, który nie ma z historycznym wątkiem nic wspólnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cement
PostWysłany: Pon 21:39, 29 Gru 2008 
Redaktor

Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 988
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Bielsko-Biała


critters napisał:

Co nie znaczy, że stawiam ją wyżej niż definicję historyczną. Nie moge stawiać na równi albo faworyzować fikcji i rzeczywistości przecież to kurewsko niedorzeczne.

Dla mnie niedorzeczne jest tworzenie nowych definicji czegoś zdefiniowanego już historycznie na podstawie filmowej fikcji i wizji reżysera X lub Y, choć do pewnego stopnia niestety tak się dzieje (choć pewna płynność i tak jest, czego dowodzą coraz to nowe elementy wizerunku zombie jakie obserwujemy).

critters napisał:

A kto mówi, że na równych warunkach? Sam to sobie błędnie wydedukowałeś. Dla mnie to zwyczajnie dwie różne definicje i wiadomo, że prawda jest zawsze nadrzędna dla fikcji, ale filmy takie jak horrory o zombie oceniam wyłacznie na podstawie fikcyjnej definicji zombie, gdyż większosć z nich właśnie na niej się opiera. Film mogę porównywać do definicji historycznej gdy jest to dokument o prawdziwych zombie i voodoo lub pozycja bardzo konkretnie nawiązująca do historii tychże wierzeń.

Czy ja piszę po chińsku ? Nie chodzi mi przecież o to żeby porównywać zombie z filmów do zombie z historii, bo to kompletny bezsens, ale żeby nie tworzyć nowych definicji tego pojęcia na podstawie filmowej fikcji i ograniczać nimi twóców - bronię wolności reżysera w interpretacji swego dzieła.
critters napisał:

Jak najbardziej jest wiążąca, to zależy od przypadku. Od tego mamy oczy żeby widzieć, czy jest wiążąca, czy nie. Jeżeli reżyser opiera się na filmowych dokonaniach a nie prawdziwych wierzeniach to chyba wiadomo, że jest wiążąca?

Tu jest pies pogrzebany, bo dla mnie nie jest. Jeden powód to ten o którym pisałem już dużo, czyli fakt, iż tworzenie nowej definicji czegoś zdefiniowanego przez historię na podstawie filmowej fikcji, nawet jeśli ta definicja ma się odnosić tylko do kina, jest dla mnie problematyczne, a jeszcze bardziej problematyczne jest ograniczanie nimi reżyserów i negowanie ich interpretacji na podstawie tychże nowych definicji. Druga sprawa - kino postrzegam jako sztukę, której nie można zaszufladkować i w której twórca ma swobodę kształtowania swego dzieła oraz nadawania mu interpretacji. Próba narzucania czegokolwiek twórcy jest nie do przyjęcia. Oczywiście, podział na nurty, podgatunki etc etc. funkcjonuje we wszystkich dziedzinach sztuki, jednak w kwestii interpretacji dzieła decydujący głos powinie należeć do artysty.
critters napisał:

Podałes kiepskie porównanie bo akurat wizje reżyserów w kwestii mitów greckich są równie dobre jak oryginały. Jedno i drugie to bajka dla dzieci, nieważne kto ją napisał, ale to bajka a religie voodoo i kwestia ombie to rzeczy przez współczesnych ludzi w dużym stopniu sprawdzone, rzeczywiste a nie baśnie 1001 nocy. Dlatego też takie porównanie uważam za kompletnie nietrafne.

Jeśli dla Ciebie mitologia grecka, a wiec jedna z podstaw kultury śródziemnomorskiej i w ogóle europejskiej, jest równie dobra jak oparte na niej filmy z tego powodu, że jedno i drugie to fikcja to nie mam pytań Very Happy

critters napisał:

I to jest jedyna słuszna droga - droga rozróżniania bo z kolei patrzenie na każdy zombie movie pod kątem historycznym byłby debilizmem i Ty też tego nie robisz co widać po wysokich ocenach dla większosci ZM w popełnionych przez ciebie reckach.

Oczywiście iż byłaby debilizmem, i nie robię ani nie postuluję tego, a jedynie uznaję prawo twórcy do jego własnej interpretacji co jest zombie, a co nie.
critters napisał:


Dla mnie Mitologia Grecka nie ma żadnego znaczenia nadrzędnego nad filmową fikcją bo ewentualna interpretacja filmowa to bajka na podstawie bajki i nie da się tego zanegować.

To już tak na marginesie dyskusji, ale mam rozumieć że mity, które są - jak wspomniałem - podstawą kultury europejskiej i które określiły nie tylko grecki system wierzeń, ale i ten w Cesarstwie Rzymskim, mające wpływ na wiele innych kultur, a więc i na historię kultury starożytnej Europy są równie dobre jak współczesne filmy, bo ... jedno i drugie to fikcja ? Laughing

critters napisał:

Nie pierwszy to raz i nie ostatni. Jak się nie ma argumentów to najlepiej napisać, że każdy i tak zostanie przy swoim zdaniu. Z tym, że pogląd na sprawę mamy dość podobny i dziwię się, że po tylu postach wciąż tego nie zauważyłeś...

W wielu punktach niewątpliwie bardzo podobny, im dłużej zagłębiamy się w tę dyskusję tym silniejsze odnoszę wrażenie, iż dzieli nas w zasadzie to, że Ty uważasz filmową definicję zombie za wiążąca w kinematografii, a ja nie (i podkreślam jeszcze raz, nie chodzi mi o to że chcę stosować historyczną definicję pojecia zombie w kinie, tylko uważam, że kinematograficzna definicja zombie nie ma sensu i artysta powinien mieć tu dowolność interpretacji) - wszelkie pozostałe różnice między nami to już tylko konsekwencje tego odmiennego punktu widzenia.
critters napisał:

To może od razu zmień wszystkim zombie movie ocenę o kilka oczek w dół bo żadne z nich nie ma praktycznie nic wspólnego z definicją historyczną. Coż za niekonsekwencja Laughing
Twoje posty w tej sprawie to takie czcze gadanie niczym wielkiego obrońcy zwierząt, który non stop pałaszuje mięso Wink

Bodajże po raz trzeci w swoim poście piszesz jakbym chciał stosować historyczną definicję pojęcia zombie w kinie, i po oraz kolejny zmuszony jestem zaprzeczyć. Uważam po prostu, iż ze względu na historyczne definicję pojęcia zombie (nie stosując jej do definiowania zombiaków filmowych rzecz jasna) trudno jest tworzyć nową, filmową i uważać ją za wiążącą, bo zasadza się tylko na koncepcjach tych czy innych reżyserów.
critters napisał:

Nie wolę. To nie jest moje widzimisie, tylko fakty. Nie mogę porównywać zombie movies opartych na fikcyjnej definicji do tych historycznych bo musiałbym negować istnienie każdego ZM, który nie ma z historycznym wątkiem nic wspólnego.

No i znów (po oraz czwarty ?) wmawiasz mi, że chcę porównywać zombie movies do historycznych zombie - odsyłam do komentarza powyżej.


edit: cytowanie kodem HTML tutaj zaczyna mnie wkurzać Evil or Very Mad


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cement dnia Pon 21:48, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ślepy51
PostWysłany: Pon 22:44, 29 Gru 2008 


Dołączył: 15 Sty 2007
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Orca


Jak na moje oko to Dusia ma rację a January blefuje Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
critters
PostWysłany: Pon 23:47, 29 Gru 2008 


Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Crystal Lake


'Dla mnie niedorzeczne jest tworzenie nowych definicji czegoś zdefiniowanego już historycznie na podstawie filmowej fikcji i wizji reżysera X lub Y, choć do pewnego stopnia niestety tak się dzieje (choć pewna płynność i tak jest, czego dowodzą coraz to nowe elementy wizerunku zombie jakie obserwujemy).'

No to dla Ciebie może to być niedorzeczne, kwestia podejścia, ale ale nie zapominajmy, że filmy są po to by dostarczać rozrywki. Gdyby wszystko miało się opierać na wydarzeniach historycznych byłoby raczej kiepsko. W koncu co jak co, ale nie od dzis wiadomo, że kreatywność w kinie jest bardzo ważna a niektóre przykłady kreatywności wyznaczają trendy. Gdyby było jak mówisz to żaden z twoich ulubionych zombie movies by nie powstał. Cieszyłbyś się? Laughing

'Czy ja piszę po chińsku ?'

Nie wiem, może po Haitańsku bo widzę, że ci się aż nadto atmosfera łuu(bu)duu udzieliła Laughing Wink

'Nie chodzi mi przecież o to żeby porównywać zombie z filmów do zombie z historii, bo to kompletny bezsens, ale żeby nie tworzyć nowych definicji tego pojęcia na podstawie filmowej fikcji i ograniczać nimi twóców'

Przepraszam bardzo, ale wypisujesz kompletne bzdury bo powstanie definicji filmowego zombie i jej nieustanne rozszerzanie raczej daje twórcom większe pole do manewru aniżeli ich ogranicza, zawsze ich dzieło może np rozbudować tą definicję cąłkiem niezamierzenie.

'Druga sprawa - kino postrzegam jako sztukę, której nie można zaszufladkować i w której twórca ma swobodę kształtowania swego dzieła oraz nadawania mu interpretacji. Próba narzucania czegokolwiek twórcy jest nie do przyjęcia.'

Twórca ma swobodę twórczą(no..przyjmijmy bo jednak dziś dzień to reżyser filmu, który jakiś budzet ma bardzo czesto zmuszany jest chocby przez producentów do podejmowania decyzji, które wcale nie muszą mu się podobać), ale każde dzieło zostaje przecież poddane osądowi publiki, krytyków itd. Nie ma żadnej wolności, ingerencja jest zawsze, na tym opiera się biznes jakim jest kino a rezyser jeżeli reakcja publiczności i jej werdykty są niezgodne z tym co chciał przekazać może się co najwyżej złościć, tak jak to robi Uwe Boll, który uważa, że żaden z nakręconych przez niego filmów nie jest wcale zły i ludzie zwyczajnie się na niego uwzięli. Czy ma rację? Kwestia gustu. Co do 'Nightmare City' to ja swojej decyzji nie zmienię, zresztą to nie jest tylko moja opinia . Skoro już nawet w fachowych książkach, czy pismach wymienia się 'Nightmare City' jako zombie movie to raczej coś jest na rzeczy.


'Jeśli dla Ciebie mitologia grecka, a wiec jedna z podstaw kultury śródziemnomorskiej i w ogóle europejskiej, jest równie dobra jak oparte na niej filmy z tego powodu, że jedno i drugie to fikcja to nie mam pytań'

Napiszę to w prosty sposób żebyś wreszcie zrozumiał - Mitologia Grecka(nawiasem mówiąc uwielbiam, czytałem z zamiłowania wiele razy) to zwykłe bajeczki, elementy kultury są w nich tylko zawarte, ale zarówno większość postaci nawet tych ludzkich jeżeli nawet istniały ma się do rzeczywistości tak jak rzeczywisty wizerunek rycerza Rolanda, pogromcy Saracenów.

'a jedynie uznaję prawo twórcy do jego własnej interpretacji co jest zombie, a co nie.'

Ja również uznaję, ale jak podkreśliłem nie muszę się z nim zgadzać. Reżyser też nie jest nieomylny a jego pierwotna wizja często jest bardzo różna od tego co stworzył na ekranie(nie piszę tu o Lenzi akurat choć chłop jest z tego co zauważyłem po różnych wywiadach dość mocno dowartościowany, chyba nawet aż za bardzo, dlatego też nie wierzyłbym w jego nieomylność i wszystko co mówi.)

'To już tak na marginesie dyskusji, ale mam rozumieć że mity, które są - jak wspomniałem - podstawą kultury europejskiej i które określiły nie tylko grecki system wierzeń, ale i ten w Cesarstwie Rzymskim, mające wpływ na wiele innych kultur, a więc i na historię kultury starożytnej Europy są równie dobre jak współczesne filmy, bo ... jedno i drugie to fikcja ?'

Może się nieprecyzyjnie wyraziłem, wiec napisze jeszcze raz. Mity, czy tego chcesz, czy nie to bajki, wszelkie wierzenia Greków to bajki, dlatego też jak oglądam film luzno oparty na mitologii np 'Hercules' czy to serial, czy film, to nie przywiązuję wagi do tego, czy jest dokładnie zgodny z tym co napisano w mitologii bo jedno i drugie jest tylko bajką. Za kilkaset lat pewnie i nasza wiara rzymsko katolicka będzie uważana za śmieszną bajkową historię, ale fakty są takie, że choć Mity Greckie to bardzo ciekawa i fajna sprawa to jednak, no właśnie...mity.

'W wielu punktach niewątpliwie bardzo podobny, im dłużej zagłębiamy się w tę dyskusję tym silniejsze odnoszę wrażenie, iż dzieli nas w zasadzie to, że Ty uważasz filmową definicję zombie za wiążąca w kinematografii, a ja nie'

I najprawdopodobniej dokładnie tak jest Wink

'No i znów (po oraz czwarty ?) wmawiasz mi, że chcę porównywać zombie movies do historycznych zombie'

Bo tak z twoich postów wywnioskowałem. Teraz już chyba się zrozumieliśmy i sprawa jasna.

'edit: cytowanie kodem HTML tutaj zaczyna mnie wkurzać'

Mnie również bo nie umiem tego robić Laughing Dlatego byłoby naprawdę extra jakbyście zainwestowali w opcję cytuj fragment na forum byłoby naprawdę pomocne, zwłaszcza, że potrafią tu odchodzić naprawdę długie dyskusje, które najczęściej wychodzą na spontanie Laughing (ja np nie miałem zamiaru prowadzić na temat 'Nightmare City' żadnej dyskusji, ale jakoś tak wyszło Laughing )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cement
PostWysłany: Wto 0:50, 30 Gru 2008 
Redaktor

Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 988
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Bielsko-Biała


critters napisał:

No to dla Ciebie może to być niedorzeczne, kwestia podejścia, ale ale nie zapominajmy, że filmy są po to by dostarczać rozrywki. Gdyby wszystko miało się opierać na wydarzeniach historycznych byłoby raczej kiepsko. W koncu co jak co, ale nie od dzis wiadomo, że kreatywność w kinie jest bardzo ważna a niektóre przykłady kreatywności wyznaczają trendy. Gdyby było jak mówisz to żaden z twoich ulubionych zombie movies by nie powstał. Cieszyłbyś się? Laughing

Kreatywność jak najbardziej, cenię ją i popieram, a każdemu zombie movie staram się dawać szansę i szanuję reżyserskie wizję, jednak w równym stopniu szanuję wolność interpretacji jak już wspomniałem, dlatego nie uznaję filmowych definicji zombie za wiążące w każdej sytuacji.

critters napisał:

Nie wiem, może po Haitańsku bo widzę, że ci się aż nadto atmosfera łuu(bu)duu udzieliła Laughing Wink

A nosze się z zamiarem napisania recenzji "I Walked with a Zombie", więc coś w tym jest Very Happy

critters napisał:

Przepraszam bardzo, ale wypisujesz kompletne bzdury bo powstanie definicji filmowego zombie i jej nieustanne rozszerzanie raczej daje twórcom większe pole do manewru aniżeli ich ogranicza, zawsze ich dzieło może np rozbudować tą definicję cąłkiem niezamierzenie.

Może pisząc o ograniczaniu użyłem złego sowa, chodziło mi o narzucanie reżyserom, czy istoty z ich filmów są zombie czy nie, i stawianie tychże zasad ponad ich przekonania.

critters napisał:

Twórca ma swobodę twórczą(no..przyjmijmy bo jednak dziś dzień to reżyser filmu, który jakiś budzet ma bardzo czesto zmuszany jest chocby przez producentów do podejmowania decyzji, które wcale nie muszą mu się podobać), ale każde dzieło zostaje przecież poddane osądowi publiki, krytyków itd. Nie ma żadnej wolności, ingerencja jest zawsze, na tym opiera się biznes jakim jest kino a rezyser jeżeli reakcja publiczności i jej werdykty są niezgodne z tym co chciał przekazać może się co najwyżej złościć, tak jak to robi Uwe Boll, który uważa, że żaden z nakręconych przez niego filmów nie jest wcale zły i ludzie zwyczajnie się na niego uwzięli. Czy ma rację? Kwestia gustu. Co do 'Nightmare City' to ja swojej decyzji nie zmienię, zresztą to nie jest tylko moja opinia . Skoro już nawet w fachowych książkach, czy pismach wymienia się 'Nightmare City' jako zombie movie to raczej coś jest na rzeczy.

Wpływ producentów na wygląd i wyraz filmu jest niestety częstokroć bardzo silny, i jest to oznaka degradacji filmu jako sztuki. W dużej mierze masz rację pisząc iż to kwestia gustu, tym niemniej uważam, że przy ocenie filmu powinno się brać pod uwagę interpretację twórcy. Rzecz jasna wiele horrorów jest nastawionych przede wszystkim na dostarczanie rozrywki i jak najlepszą realizację utartych schematów, ale są też dzieła wymagające zastanowienia się, co chciał przekazać reżyser.
critters napisał:

dlatego też jak oglądam film luzno oparty na mitologii np 'Hercules' czy to serial, czy film, to nie przywiązuję wagi do tego, czy jest dokładnie zgodny z tym co napisano w mitologii

No i takie podejście jest zupełnie zrozumiałe i słuszne, wszak film to forma rozrywki i trzeba dokonywać zmian w stosunku do mitologii/książki/historii aby go uatrakcyjnić. Moje wątpliwości wzbudziło jedynie Twoje stwierdzenie że film jest "równie dobry" jak mity - mitologia zawsze pozostanie fundamentalnym dokonaniem kultury starożytnej - być może opacznie je zrozumiałem.

critters napisał:

Teraz już chyba się zrozumieliśmy i sprawa jasna.

Też tak sądzę Wink

critters napisał:

Mnie również bo nie umiem tego robić Laughing Dlatego byłoby naprawdę extra jakbyście zainwestowali w opcję cytuj fragment na forum byłoby naprawdę pomocne, zwłaszcza, że potrafią tu odchodzić naprawdę długie dyskusje, które najczęściej wychodzą na spontanie Laughing (ja np nie miałem zamiaru prowadzić na temat 'Nightmare City' żadnej dyskusji, ale jakoś tak wyszło Laughing )

No cóż, póki co jesteśmy na fora.pl, a więc darmowym hoście. Nie jestem dobry w te klocki, ale też byłbym zadowolony, gdyby parę rzeczy udało się poprawić, z tym że Matej jest w kwestiach technicznych osamotniony i dużo pracy spoczywa na jego barkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 2 z 2
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Forum Horrormania Strona Główna  ~  Filmowe dyskusje

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach